wtorek, 29 maja 2018

Miasto grzechu

Heloł wszystkim.

Dnia 26 maja o godzinie 4:57 otrzymałam maila z placementem!


Na początku oczywiście szok i niedowierzanie, a dopiero po jakimś czasie przeczytałam całego maila.

Moja rodzina goszcząca składa się z:
Kari - host mother
Robert - host father
Kole - host brother (z 2000 r.)
Robbi - host sister (z 2002 r.)
Kaylynn - host sister (z 1997 r.)
3 psy- Spotagus, Sandy, Malo
4 króliki - Thumper, Bugs, Floppsie Moppsie, Peter Cotton Tail
1 żółwia: Felix

Kaylynn studiuje w Vermont i będę mieć jej pokój. Dom jest bardzo duży, mają 3 łazienki, kuchnię, jadalnię, pokój dzienny, pokój rodzinny, 4 sypialnie i basen!! Wygląda super, ale póki mi nie odpiszą na wiadomość nie będę wstawiać zdjęć bez ich zgody. Ogólnie okolica wygląda zajebiście, inaczej się tego określić nie da. Mam nawet blisko do jakiegoś sklepu, do Walmarta niestety troszkę dalej xD
Są też jakieś 3 galerie w okolicy, kino, kasyna, parki, pola golfowe, muzeum i inne.

                                                          To są zdjęcia okolicy.



                 Ogólnie domy wyglądają bardzo podobnie do siebie lub są takie same.



Do szkoły mam troszkę ponad 3 km, więc bardzo blisko. Będę jeździć autobusem, a na zajęcia dodatkowe (jeśli się na jakieś zdecyduję) zgodzili się podwozić mnie samochodem. Szkoła ma około 3000 uczniów! I jest bardzo duża, a przerwy trwają tylko 5 min, więc trochę szybko trzeba będzie chodzić z jednego końca na drugi xD















A tak wygląda rozkład dzwonków:
Lekcje trwają raz 53, raz 58 minut także trochę masakra, jak ja w polskiej szkole na zegar patrzę już po 10 min xD Mimo, że zaczynają się o 7 to nie jestem jakoś załamana bo i tak teraz wstaję bardzo wcześnie, a kończą się o 13 więc zostaje dużo czasu w ciągu dnia. Rok szkolny zaczyna się 13 sierpnia, a kończy 23 maja.

Z rodziną jeszcze nie pisałam, ale na podstawie ich listów załączonych do aplikacji wydają się całkiem spoko. Na ferie zimowe chcieliby ze mną polecieć do Ohio do swojej rodziny (jeśli będę w stanie zapłacić połowę kosztów podróży, a jeśli nie to oni pokryją całość!) a na koniec roku szkolnego do Vermont na graduation Kaylynn. W wakacje lubią pływać swoją łódką na Lake Mead i ponoć mają fajnych sąsiadów, z którymi często robią BBQ i street tacos. Wydają się bardzo pozytywni i chcą mnie przyjąć, jak prawdziwego członka rodziny, z którym będą się wszystkim dzielić, co jest bardzo miłe z ich strony! Mieli już z wymiany dziewczynę z Rosji i chłopaka z Brazylii, z którymi nadal utrzymują kontakty. Udzielają się w kościele (są metodystami) i chyba hmum jest nauczycielką w szkole niedzielnej. Zaznaczyli w aplikacji, że nie będzie im przeszkadzało jeśli będę innego wyznania, więc to jest bardzo na plus. Myślę, że na pewno z raz pójdę zobaczyć, jak wygląda ich kościół i w ogóle podejdę do tego pozytywnie.

Wizę już mam, także teraz zostaje mi czekanie na ich odpowiedź, kupno biletu i jakichś innych rzeczy na wyjazd.

[dodaję teraz update po rozmowie z hostami]

Już trochę z nimi pisałam na messengerze, okazuje się że host tata ma polskich przodków i dlatego chcieli kogoś z Polski. Dostali nawet propozycję dziewczyny z Brazylii, ale ją odrzucili. Ciekawe ile rodzin przed nimi mnie odrzuciło, o ile jakieś były. Oni już w kwietniu wiedzieli, że mnie mają, a ja wtedy dostałam informację, że potrzebuję zrobić kolejną szczepionkę, bo szkoła do której zostałam zapisana jej wymaga. O placemencie ostatecznie dowiedziałam się miesiąc później. Pytałam ich czemu do mnie nie napisali, to powiedzieli że myśleli, że ja muszę ich zaakceptować i czekali... :')

 Ogólnie to chcą poznać naszą kulturę, język, spróbować dań i może kiedyś odwiedzić nasz piękny kraj :D. Mówili, że chcą się dowiedzieć czy rzeczy, które słyszeli o Polakach są prawdziwe itp. Host mama napisała, że już czują ze mną więź przez to, że oni też mają coś z Polski we krwi :).  Mają swój przepis na pierogi, który jest przekazywany z pokolenia na pokolenie i lubią też inne polskie rzeczy, np. gołąbki. Niedaleko jest podobno polski sklep, gdzie kupują pierogi, kiedy nie mają czasu ich zrobić, a robią je przynajmniej kilka razy w roku :D. Mówią, że nie mogą się doczekać mojej wersji i tego, abym spróbowała ich.

Niedawno rozmawiałyśmy na Skype (jak na razie tylko z host mamą i host siostrą bo nie było ani host taty ani brata) i wyszło fajnie. Cała rozmowa trwała 1h 11 min bo potem wychodziły z domu. Jeszcze mam kilka razy z nimi pogadać, nawet z host babcią! Jakoś się nie stresowałam, a host mama powiedziała że mój inglisz is amazing :D. Pytały się mnie czy lubię wstawać rano bo autobus do szkoły jest o 6:30... Podobno tylko 2 miesiące będę nim jeździła bo potem Robbi będzie miała prawo jazdy i swój samochód, więc razem będziemy sobie jeździć do szkoły. Nie ma to jak młodsza o rok od ciebie osoba może prowadzić samochód a ty nie :'). Pytały się też czy lubię wypady na jezioro bo chcą mnie zabierać i pływać swoją łódką. Lubią też wspinaczkę i camping, gdzie też chcą mnie zabrać. Mamy lecieć w październiku do Vermont do Kaylynn, potem jeszcze w maju na graduation i na święta w grudniu do Ohio do rodziny host taty. Chcą też mnie zabrać do Californii, do LA, żebym sobie zobaczyła. Ten placement to spełnienie marzeń, przynajmniej jak na razie... Host mama i siostra wydają się bardzo miłe i przede wszystkim normalne. Dzięki tej rozmowie już się mniej stresuję tym wyjazdem i pierwszym spotkaniem. Także jak ktoś się stresuje swoją pierwszą rozmową z host rodzinką to nie ma czym! A po rozmowie się czuje lepiej niż przed, więc warto :).


P.S. pozdrawiam Natalię, która nie odbierała telefonu, kiedy dzwoniłam żeby jej powiedzieć o placemencie!! >:c