Ostatnio w mojej szkole był spirit week, czyli przebieranie się codziennie w co innego. W tym roku tematem był film "Powrót do przyszłości", więc Back to the:
Wtorek: Western day,
Środa: 50s,
Czwartek: 80s,
Piątek: School spirit (czyli trzeba było ubrać coś ze szkoły).
Ogólnie wszystko fajnie, ale raczej dla ludzi którzy nie są w samorządzie. Dla mnie to był jak na razie najcięższy tydzień bo codziennie zostawaliśmy po szkole robić plakaty i dekorować wszystko. Najlepsze było, jak nauczyciele życzyli miłego 3 dniowego weekendu (bo w poniedziałek był Labor day), a my mieliśmy taki super jednodniowy, bo w sobotę i poniedziałek byliśmy w szkole dekorować, a i tak nie starczyło nam czasu. Jak coś to nie zrobiłam zdjęcia wszystkim dekoracjom.
Szczerze, myślałam, że większość ludzi będzie przebrana i w ogóle, a właśnie to mniejszość wzięła w tym udział. Trochę szkoda, bo naprawdę, oni nie zdają sobie sprawy, jak to fajnie jest mieć szansę zrobić coś fajnego w szkole poza nauką.
Za to w sobotę na homecoming dance było dużo więcej ludzi, niż się spodziewaliśmy.
Te rzeczy robił host tata:
A to dziewczyny, z którymi siedzę na lunchu
Pod koniec pojechaliśmy do IN-N-OUT na coś do jedzenia
U mnie w szkole wraz z homecoming jest takie coś jak float contest, czyli każdy rocznik robi swoją przyczepę w danym stylu. Nie potrafię tego wytłumaczyć, więc wstawię zdjęcia przyczepy juniors. Innych w sumie nie robiłam, bo widać że były robione na szybko i takie po prostu słabe. Ta juniors była na naszej przyczepie i te drewniane rzeczy zrobił host tata. Wyszło super, chociaż na tym też zeszło dużo czasu. Ogólnie tak to wygląda że się wjeżdża z tym na stadion po meczu footballu i ludzie to oglądają i wybierają najlepszą. Fajne uczucie tak jechać, kiedy jest ciemno i wszystko oświetlają te duże reflektory. Naprawdę czuć tą atmosferę.
Kiedy host tata robił te dekoracje to zazwyczaj z nim siedziałam i gadałam, czasem nawet dwie godziny i bardzo mi się to podobało, bo i on lubi gadać i ja i jakoś tak fajnie :). A kilka dni później jak staliśmy w kolejce gdzieś to powiedział, że bardzo to docenia, że lubię z nimi rozmawiać i się nie zamykam w pokoju, jak ich poprzedni exchange students. Dobre relacje przede wszystkim! Także mogę śmiało powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona ze swojej host rodziny! Jak na razie nie było czasu, kiedy bym tęskniła za Polską, za ludźmi to oczywiste, ale nie do jakiegoś mega stopnia, że aż byłoby mi przykro, bo tutaj się po prostu czuję, jak w domu. Kiedyś byliśmy w jakiejś restauracji z host siostrą, bratem i dwójką znajomych i kasjer się zapytał host mamy czy te wszystkie dzieci to jej i ona powiedziała, że tak, oprócz znajomych i mnie, ale ja to też rodzina i to było super miłe. Tak samo, kiedy rozmawiałam z Robbi o jej prawie jazdy i powiedziała, że może jeździć tylko wtedy, gdy jest z nią w samochodzie ktoś z rodziny i że ja w pewnym sensie jestem jej rodziną i to też było super. Właśnie dla takich momentów warto wyjechać na wymianę. Na początku to są dla ciebie obcy ludzie, a z czasem, jak się wszystko ułoży, to mogą być oni twoją drugą rodziną.
W niedzielę byliśmy na łódce, którą niedawno nabyliśmy (oni dalej uważają, że nie są bogaci). Było fajnie i łatwo można się opalić, więc mi się tym bardziej podobało. Host tata powiedział, że zanim wrócę do Polski to jeszcze mnie nauczy nią sterować XD
W ten sam dzień przed pokazem przyczep w szkole był taki bieg po korytarzach. To jakaś tradycja podobno i mogą biec tylko osoby, takie jak samorząd, zespół, cheerleaderki i jakieś inne określone grupy. Reszta osób siedzi w salach lub wychodzi do drzwi i to ogląda. Wszystko było takie super! Szczególnie jak śpiewali piosenkę szkoły i czuć było to, że cieszą się że do niej przynależą i mogą ją reprezentować.
Ostatnio byłam na shoppingu z host babcią, bo ona zna dużo ciekawych miejsc. Zapłaciła za wszystkie moje zakupy, oprócz butów. Bardzo mnie to zaskoczyło, bo w sumie wyszło jakieś 100$ i to bardzo miło z jej strony. Na to jak powiedziałam, że sama zapłacę zapytała, czy już obrabowałam bank, bo jak nie to ona płaci. Najbardziej jestem zadowolona z butów, bo wyszły taniej 100 zł niż w Polsce. W ogóle tutaj mają fajne promocje, na przykład w jednym sklepie kupiłam dwie pary krótkich spodenek z czego była taka okazja, że kup jedne, drugie gratis. W innym sklepie było 40% i 60% na bluzki, więc wyszły za kilka $. Jak tak myślę to nie musisz tutaj bardzo dobrze zarabiać, a dalej stać cię na przyzwoity luksus.
Ostatnio poszliśmy na część the strip na hipnozę i tam są kasyna, różne sklepy i inne rozrywki. Ta hipnoza była zajebista! I stwierdziłam, że kiedyś muszę iść na taką personalną, nie grupową. Tutaj byliśmy w małym pomieszczeniu, było około 25 ludzi i 12 zgłosiło się na środek (mogli tylko dorośli). Hipnoza zadziałała na 8 ludzi, a w połowie przestała działać na dwóch. Oni serio robili to co gość im kazał i przy okazji ten hipnozer był super śmieszny, więc dla widowni też było fajnie. Chyba nawet lepiej niż dla tych zahipnotyzowanych. Na końcu kazał nam zamknąć oczy i myśleć o różnych rzeczach i na mnie to zaczęło działać, w takim sensie, że czułam się zrelaksowana i tak fajnie spokojnie, jak nigdy. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale to jest na pewno warte spróbowania!
Te linki u góry to takie coś, że się płaci i można się przejechać nad wszystkimi.
Gość to maluje sprayem i można oglądać jak to robi.
Niedawno byliśmy w Smith Center na musicalu 'On your feet', czyli historii życia Glorii Estefan (możecie ją znać dzięki tej piosence https://youtu.be/gbAPhbLKSzQ) i to było w bardziej komediowym stylu, więc się nie nudziliśmy.
Ostatnio zapisałam się na test ACT, który jest potrzebny na studia tutaj. Zdaję go 27 października, dlatego mam tylko miesiąc na przygotowanie. Mój counselor powiedział, że załatwi mi go za darmo (ogólnie się płaci 60$ w szkole, a poza nawet 200$) i że będę mogła go zdawać tyle razy, ile chcę. Powiedział też, że wystarczy jeśli zrobię 10 testów próbnych i powinno być ok. Stresuję się, bo wiem, że dużo native speakerów nie wyrabia się w czasie na teście, a co dopiero ja mam powiedzieć :/. Moja koleżanka miała z niego 17 pkt, inna 14, a starsza host siostra podchodziła do niego 3 razy i jej najwyższy wynik to 22 (max pkt to 36). Jak na razie codziennie robię zadania z aplikacji Act prep i jest w miarę ok, tylko muszę poćwiczyć matematyczne słownictwo. Ostatnio dużo też czasu poświęcam na szukanie collegów i scholarships bo najczęściej deadliny są do grudnia, lub trochę później, ale chciałabym się wyrobić w czasie, bo im wcześniej zaaplikuję tym lepiej. Także to tak trochę informacji dla tych osób, które też chcą tutaj studiować.
To chyba tyle z ciekawszych rzeczy, chociaż jest ich dużo więcej, ale ciężko byłoby je wszystkie zawrzeć w jednym poście. W następnym chciałam napisać o tym, czy dla mnie tutejsze życie i szkoła jest takie, jak w filmach i trochę właśnie o szkolnym życiu.