Szczerze 10 dni temu nie spodziewałam się, że kiedy będzie ta 2 z przodu to zacznę się faktycznie stresować. Jakoś teraz dopiero do mnie dociera, że tyle mnie nie będzie w domu. Cieszę się, że chociaż wszystko mam już załatwione.
Zdaję sobie sprawę, że kwestia takiego wyjazdu jest ciężka do zrozumienia (cały ten proces) dla osób, które się tym nie interesowały, interesować nie będą i nie wyjeżdżają. Dlatego tak pomyślałam, że w tym poście chciałabym trochę wytłumaczyć wymianę ze swojej strony, na podstawie pytań, które często dostaję.
1. Ale jak ty to zrobiłaś??
Na to pytanie są dwie odpowiedzi. Jedna to ta krótka, dla ludzi, których za bardzo nie chcemy wkręcać w cały ten proces, a jedna to ta dłuższa, dla tych co lubią słuchać.
Ta krótka brzmi następująco: 'znalazłam organizację, zapisałam się, spełniłam wymagania, zdałam testy, przeszłam badania, zapłaciłam i jadę'.
A dłuższa to już inna historia...
U mnie to wyglądało tak, że znalazłam blogi osób, które były na takiej wymianie, przeczytałam o procesie aplikacyjnym i weszłam na strony biur, które się tym zajmują. Przeczytałam, że spełniam wymagania, ale dalej pozostawało kilka pytań, więc moja mama zadzwoniła do biura Foster, żeby się o te rzeczy dopytać.
Wymagania
Potem dostałyśmy maila z broszurą o organizacji i regulaminie wymiany. Jak już decyzja o wyjeździe zapadła to zaczęłyśmy wypełniać aplikację z NWSE i zbierać inne potrzebne dokumenty, żeby wyrobić się przed deadlinem. Potem na feriach w lutym pojechałam do Warszawy zdać test ELTiS, wpłacić opłatę wpisową i podpisać umowy. Jeszcze przed tym wyjazdem na feriach poszłam do dyrektor w mojej szkole, żeby się zapytać 'czy mogę wyjechać i czy będę powtarzać klasę'. To pierwsze pytanie oczywiście retoryczne, bo gdyby powiedziała 'nie' to bym się po prostu przepisała do innej szkoły po powrocie, a zadałam je żeby się fajnie poczuła, że niby ma coś do powiedzenia (ale ze mnie szatan). Wtedy się dowiedziałam, że z mojej szkoły ktoś już wyjeżdżał, więc nie ma problemu i definitywnie nie będę powtarzać klasy tylko zdam te potrzebne egzaminy.
Jak już to było załatwione to zostało tylko/aż zrobienie próby tuberkulinowej, zebranie podpisów lekarzy, ładne poproszenie o listy polecające od nauczycieli z mojego liceum (chociaż musiał być to jeden nauczyciel - z j. angielskiego, a reszta listów (2) mogły być napisane przez osobę dorosłą, nie z rodziny, ale że wszystko po angielsku to wolałam załatwić to w szkole), wpłacenie I raty za program, zrobienie zdjęć do aplikacji (5 lub 6, uśmiechniętych w gronie rodziny lub znajomych) i napisanie kilku esejów o sobie. Gdzieś w międzyczasie, jak już powoli zbierałam wszystkie dokumenty miałam 'interview' z Amerykaninem z organizacji NWSE na Skype. No nie powiem, że się nie stresowałam, bo się stresowałam i to bardzo i teraz myślę, że głupia byłam, bo nie warto tak tego przeżywać! Po pierwsze gość był miły i też coś mówił, nie tylko zadawał pytania, a po drugie to nawet mi serial polecił! :D. A dla tych, co będą aplikować, to będzie on pytał o to co was interesuje, gdzie byliście za granicą, co jest ciekawego w waszym mieście, jak spędzacie wolny czas itp. Jest im to wszystko potrzebne, żeby was potem dobrze dopasować do host rodziny. Jak mu powiedziałam, w jakich krajach już byłam to pytał o każdy z osobna i co mi się tam podobało, a co nie. Zapytał, czy jeśli bym mogła to czy bym chciała mieszkać w Bułgarii. Powiedziałam, że nie bo dla mnie to za gorąco tak na co dzień i potem tej odpowiedzi strasznie żałowałam, bo myślałam, że w takim razie nie dadzą mnie do ciepłego stanu, ale jak widać to nie miało takiego znaczenia :).
Ostatnim krokiem było wysłanie wszystkich dokumentów, załatwienie wizy iii czekanie na placement, czyli to, o czym będzie w drugim punkcie.
Jakby ktoś chciał więcej informacji to wszystkie kroki są opisane na stronie biura - tutaj jeśli chodzi o NWSE.
2. To ty wybierasz miasto/stan/rodzinę?
Nie. Chociaż za pewną dopłatą mogłabym wybrać kilka stanów, w których bym chciała mieszkać, ale nie wykorzystałam tej opcji, bo bałam się, że nie znajdą mi w nich pasującej rodziny. Poza tym to też była większa niespodzianka :). W ogóle w niektórych przypadkach można odrzucić rodzinę, którą dostaniecie, a poza tym raczej nie można. Ja swoją pierwszą propozycję placementu, którą dostałam gdzieś w marcu odrzuciłam, bo bym mieszkała w akademiku w Oregonie, a nie u host rodziny. W mojej organizacji jest tak, że oni wysyłają twoją aplikację do rodziny, która według nich ma podobne zainteresowania itp. i na tej podstawie może cię ona wybrać lub odrzucić. Nie dostaje się rodziny zaraz po złożeniu papierów, jak niektórzy błędnie myśleli :).
3. A wracasz na święta, albo twoi rodzice cię tam odwiedzają?
Nie. Nie można wrócić na święta, ani w ogóle zjechać do Polski podczas wymiany, nie ważne co by się stało. Znaczy oczywiście można tak zrobić, ale taka osoba nie może z powrotem wrócić do Stanów, aby kontynuować wymianę. Dlatego przed podjęciem decyzji o wyjeździe warto się zastanowić, czy się wytrzyma z tęsknotą za domem itp. Są też wymiany na 5 miesięcy, więc to może być dobra opcja, dla niektórych osób. Rodzice też nie mogą cię odwiedzać na wyjeździe, dopiero jak skończysz tam szkołę i masz jakiś czas żeby pozwiedzać, czy spędzić ostatnie chwile z host rodziną.
4. A jakbym też się zapisała to mogłybyśmy jechać do tej samej rodziny?
Nie. Prawdopodobnie nie trafiłybyśmy nawet do tego samego miasta, ale tutaj jest jakaś szansa. Wymiana ma cię nauczyć samodzielności, masz na niej dorosnąć i wyjść ze swojego 'comfort zone', a jak miałbyś to zrobić jadąc z kimś? Rzucają cię na głęboką wodę i sam masz sobie poradzić. Dlatego po tym wyjeździe ludzie wracają inni, bo przez ten rok porzucili wszystko co znali od dziecka i nauczyli się dbać o siebie, bo wiedzieli, że nie mogą w każdej chwili zadzwonić do mamy, która zaraz przyjedzie i im pomoże.
5. A jak ty to nadrobisz po powrocie? Będziesz powtarzać klasę? A co z maturą?
Hm. O tym, że nie będę studiować w Polsce wiem już od kilku lat, więc maturą się nie przejmuję bo mi z niej nic. Jak już wcześniej pisałam, klasy powtarzać nie będę, jednak jeśli będę musiała wrócić to zdam potrzebne egzaminy w czerwcu. Na razie o tym nie myślę, bo istnieje taka maleńka szansa, że nie wrócę na 3 liceum, tylko ją sobie pominę.
6. Jak ci się tam spodoba to nie wrócisz.
No niestety 'muszę' wrócić bo wiza jest tylko na czas wymiany :).
7. To samolotem lecisz z mamą?
Chciałabym, przynajmniej byłoby do kogo 'gębę otworzyć', ale niestety tak nie jest. Podejmując decyzję o wyjeździe pokazujesz swoją dojrzałość (albo spontaniczność), więc dlaczego miałbyś potrzebować jakiejś niańki w czasie podróży? :). Oczywiście boję się tak długiego lotu sama, ale zdawałam sobie z tego sprawę podczas aplikowania.
8. To ta rodzina dostaje za ciebie jakieś pieniądze?
Nie. Zgłaszają się dobrowolnie, ale podobno mają niższe podatki, kiedy kogoś tak przyjmują.
9. Wow, nie boisz się?/ Ale jesteś odważna.
Mhm, wcale się nie boję lecieć tak daleko, gdzie nikogo, oprócz host rodziny, nie znam :'). Nie powiedziałabym, że jestem odważna, chociaż dużo osób mi tak mówi, bo 'one by nie pojechały same'. Ze mną to jest tak, że życie w USA od zawsze było moim marzeniem, a jak masz możliwość spełnić swoje marzenia to robisz wszystko, aby to zrobić, right?
10. Wymiana ≠ wycieczka/wakacje.
Tak, ten punkt to stwierdzenie. Wymiana to żadna wycieczka, ani wakacje. Jadę się tam uczyć i będę członkiem nowej rodziny. Chyba nie trzeba tego bardziej wyjaśniać.
11. Możesz tam pracować?
Tak, do 10h tygodniowo i nie mogę mieć wypłaty na konto, tylko w gotówce. Praca ma być łatwa (wyprowadzanie psów, babysitting, koszenie trawnika), bo ten wyjazd nie jest w celach zarobkowych.
To by było na tyle. Chyba, że sobie coś przypomnę to dodam. Ahhh i pozdrawiam wszystkich ludzi, którzy mi na początku nie uwierzyli, że wyjeżdżam ;)
Ja tam bym wiele oddała zeby lecieć z kims samolotem, nie wiem jak ty😂😂 tez słyszałam sporo z tych pytan, a jak teraz patrzę na cały proces aplikacyjny to wydaje mi się ze to było o wiele łatwiejsze niz spodziewałam się na poczatku. Masz jakieś konkretne plany na studia skoro mowisz ze nie zamierzasz studiować w Polsce? Masz zamiar zdawać GED?😊
OdpowiedzUsuńNo super by było z kimś lecieć! :( tak, to jest łatwiejsze, jak już się w tym siedzi a dla kogoś spoza to chyba czarna magia :D. Tak, zamierzam zdawać GED, chyba że dostanę HS diploma (w końcu hmum nauczycielka to może jakieś wtyki ma :)) a potem tam bym chciała aplikować do community college i brać udział w konkursach o różne dofinansowania. No chyba, że uda mi się dostać do normalnego college z chociaż częściowym dofinansowaniem. Tak myślę, że to wszystko opiszę w jakimś poście, jak już się na miejscu zorientuję w temacie. Muszę popytać host siostry jak jej jest tam w collegu i wtedy może napiszę :)
UsuńKoniecznie napisz wiecej o tym, bo mam podobne plany i to wszystko jest skomplikowane i ciezko się w tym zorientować😊
UsuńPierwszy raz słyszę o sytuacji z akademikiem. Tzn, że byś nie miała rodziny, czy po prostu była tam jakaś sytuacja, np. szkoła oddalona od domu czy cos podobnego? Pytania podobne słyszy chyba każdy z wymieńców, ale z czasem przyznam, że niektóre zaczynają mnie denerwować XD
OdpowiedzUsuńNie miałabym rodziny, święta bym spędzała z ludźmi z tego akademika i nauczycielami. Mieszkałabym w jednym pokoju z 5 innymi ludźmi. To była taka mała mieścina, że szok! Chyba 100 ludzi, zero sklepów, nic... A ten akademik i szkoła która była na przeciwko wyglądały, jak takie stajnie dla koni XDD w sensie budynek ładnie zrobiony ale taki niski i w takim kształcie... No jak to zobaczyłam to masakra, dlatego dobrze że to była tylko propozycja :) Podobno niektórzy się zgadzają na to (?!)
UsuńNo rzeczywiście szok! Jednak rodzina to rodzina i na takiej wymianie jest dosyć ważną sprawą jej posiadanie. Akademik to dobra opcja dla studenta, już dorosłej osoby, a nie dla nas.
Usuń