Jaaa tyle się dzieje, że nawet nie wiem od czego zacząć. Nawet nie mam kiedy pisać! A w ostatnim poście pisałam, że może coś napiszę w samolocie, mhm... żeby mi się jeszcze wtedy chciało myśleć o pisaniu.
No dobra, więc zacznijmy od początku, czyli od przygód z samolotami. Mój pierwszy lot trwał coś około 9h, czasem mi się dłużyło, ale ogólnie leciało bo oglądałam seriale na telewizorku. Są takie seriale jak: Orville, The gifted, The handmaids tale, Belfer, Shameless, Lucifer. Są też filmy, nawet te nowe co wyszły do kina. Jest muzyka, audiobooki i coś tam jeszcze.
Koło mnie siedział jakiś Amerykanin, koło 20, a obok niego prawdopodobnie jego tata, który na początku lotu powiedział mi, że jeśli umiem gadać po angielsku to mogę z tym gościem pogadać bo on po polsku nie panimaju. W sumie nie skorzystałam z jego oferty bo oboje coś cały czas oglądaliśmy, ale uważam, że to było bardzo miłe z jego strony. Poza tym ten gość pomógł mi wyjąć tv i stolik na jedzenie.
Nie wiem czy ktokolwiek też tego doświadczył, ale muszę powiedzieć, że Polacy, którzy lecieli ze mną to w większości były jakieś chamy. Albo ludzie typu ,,klient płaci, klient wymaga’’. Po pierwsze kiedy były turbulencje i mówili żeby siedzieć na dupie to oni wstawali do kibla i po coś z walizek. Jedna stewardessa akurat przechodziła i pyta się jakiejś kobiety czy nie słyszała komunikatu, że są silne turbulencje i ma siedzieć (a ta stała) to tylko jej burknęła, że ‚no tak’ i coś chamskiego rzuciła na odchodne. Moja reakcja to było po prostu ,,NO OK.’’. Potem jak wysiadaliśmy to w oczy rzucił mi się piękny syf jaki ci ludzie po sobie zostawili. Ja rozumiem, nie trzeba sprzątać do czysta no ale JA PIERDOLE jak można się tak zachować skoro chodzą z tymi workami na śmieci co jakiś czas. Dobra, koniec nerwów na Polaków.
Dwa razy dostaliśmy jedzenie, jedno po 2h lotu, drugie 1,5h przed lądowaniem. Było nawet ok, chociaż ryż był dla mnie za słodki więc go nie zjadłam. Tam w opakowaniu jest ten ryż i kurczak i jakaś zielona fasolka.
Kiedy wysiadłam na lotnisku w Newarku i szliśmy przez to coś co się tym wychodzi z samolotu to jeden gość z obsługi powiedział ,,Hi, jak się masz?’’. Z akcentem ofc, ale to było miłe :D. Nie wiedziałam, czy pierwsze mam iść odebrać bagaż czy do celnika, więc szłam za tłumem. Jedna pani co koło niej szłam coś zagadała, że długi lot był i coś tam i potem jakoś tak wyszło, że jej powiedziałam, że ja pierwszy raz w USA jestem to była zaskoczona i życzyła mi powodzenia na wymianie :D Istnieją też mili Polacy, jak widać.
A więc pierwsze szło się jednak do celnika. Stałam w takiej kolejce między taśmami i z nich się podchodziło do takiego monitora, który robił ci zdjęcie, skanował odciski palców i odpowiadało się na pytania. Potem drukował kartkę i z tym się szło do kolejnej kolejki z celnikiem.
Celnik zadał mi takie pytania: czy to mój pierwszy raz w USA, czy jestem au pair (widocznie za staro wyglądam na exchange student XD), czy przewożę jakieś mięso, owoce, czy mam alkohol - i tutaj się zatrzymam. Powiedziałam, że tak to się spytał czy wiem, że alkohol jest dozwolony od 21 lat w Stanach i powiedział że tak jakby przewożę go nielegalnie. Powiedziałam mu, że w Polsce mi powiedzieli, że mogę wziąć do 1 litra bo mam 17 lat i że to nie dla mnie, a dla host rodziny. Odpowiedział, że skoro mi tak powiedzieli w Polsce to ok i się zapytał tylko czy to na pewno nie dla mnie. Potem zrobił zdjęcie, skanowanie odcisków i przybił pieczątkę.
Następnie poszłam dalej za znakami do miejsca odbioru bagażu. Stamtąd szłam dalej, tam gdzie pisało ,,retaking flights’’. Myślałam, że będę nadawać bagaż w okienku i wkładać go na taśmę, ale tutaj po prostu na drodze stał taki fajny gość co zabierał te bagaże (czego nie wiedziałam). Zeskanował mi tą naklejkę na bagażu i myślałam, że mam iść z tym dalej i on tak ,,nie, nie, ja go sobie wezmę’’ i śmiechnął :D Ja też śmiechłam bo powiedział to w takim stylu, że on dla siebie weźmie ten bagaż XD. Potem przeszłam kolejną kontrolę co się skanuje ten bagaż podręczny itp. Stamtąd miałam około 2,5h czekania na kolejny lot więc na luzie obeszłam całe lotnisko, które swoją drogą jest ogromne.
Ahaaa nie pamiętam, w którym momencie, ale musiałam jechać tą kolejką na lotnisku, żeby dostać się do swojego terminala. Niezła przygoda :D. Jak już był czas boardingu to poszłam do gate’u, w którym stałam około 40 min bo nie wpuszczali na pokład. Okazało się, że coś się zepsuło i nie mogli schłodzić samolotu. Lot był opóźniony o 2h, a ja byłam zmęczona, jak nie wiem co. W samolocie próbowałam usnąć, ale na marne. Jedyna myśl, która trzymała mnie przy życiu to: łózio. Po prostu nie mogłam się go doczekać. Ogólnie jak lecieliśmy to była już noc, więc często przez okno było widać jedynie ciemne chmury, ale w oddali była burza i widać było te błyski, co zajebiście wyglądało. Jak już byliśmy nad LV to pilot powiedział, że wiadomo, że już jesteśmy na miejscu bo ,,these lights are INSANE!!’’. To było naprawdę piękne, widać było nawet diabelski młyn i takie duże oświetlenia, typu jedno w kształcie clowna. Lot trwał około 5h. Kiedy wyszłam z tego przejścia z samolotu na lotnisko to pierwsze co ujrzały moje oczy to te maszyny do grania XD. Jeden gość z nich korzystał. Potem poszłam odebrać bagaż. Przechodziłam obok tych dziwnych cosi, o których pisałam w jednym poście :D I znowu jechałam kolejką. Jak podeszłam do tej taśmy z bagażami to jakoś tak się odwróciłam i przy jednym słupie siedziała host mama z host siostrą. No to im pomachałam, bo nie były pewne czy ja to ja i podeszły. Dostałam powitalny uścisk i powiedziały, że reszta rodziny by też była, gdyby nie to że już o 6 musieli gdzieś jechać. A jak przyleciałam to była 1:30. Odebrałyśmy bagaż i poszłyśmy do samochodu. Pierwsze co poczułam po wyjściu z samolotu to buchnięcie tego gorącego powietrza. Host mama powiedziała, że akurat przyjechałam w czasie kiedy będą 3 najgorętsze dni (zajebiście). Droga do domu prowadziła przez the strip, czyli to miejsce co są te wszystkie kasyna, hotele i inne atrakcje. Niestety nie robiłam zdjęć, bo miałam słabą baterię, ale możecie wierzyć na słowo, że to wyglądało pięknie. Widziałam the Caesar’s palace (jak ktoś oglądał Kac Vegas to oni tam byli) i inne bardzo oświetlone miejsca. Kiedyś się tam wybierzemy to na pewno porobię jakieś fotki.
Ahaaa nie pamiętam, w którym momencie, ale musiałam jechać tą kolejką na lotnisku, żeby dostać się do swojego terminala. Niezła przygoda :D. Jak już był czas boardingu to poszłam do gate’u, w którym stałam około 40 min bo nie wpuszczali na pokład. Okazało się, że coś się zepsuło i nie mogli schłodzić samolotu. Lot był opóźniony o 2h, a ja byłam zmęczona, jak nie wiem co. W samolocie próbowałam usnąć, ale na marne. Jedyna myśl, która trzymała mnie przy życiu to: łózio. Po prostu nie mogłam się go doczekać. Ogólnie jak lecieliśmy to była już noc, więc często przez okno było widać jedynie ciemne chmury, ale w oddali była burza i widać było te błyski, co zajebiście wyglądało. Jak już byliśmy nad LV to pilot powiedział, że wiadomo, że już jesteśmy na miejscu bo ,,these lights are INSANE!!’’. To było naprawdę piękne, widać było nawet diabelski młyn i takie duże oświetlenia, typu jedno w kształcie clowna. Lot trwał około 5h. Kiedy wyszłam z tego przejścia z samolotu na lotnisko to pierwsze co ujrzały moje oczy to te maszyny do grania XD. Jeden gość z nich korzystał. Potem poszłam odebrać bagaż. Przechodziłam obok tych dziwnych cosi, o których pisałam w jednym poście :D I znowu jechałam kolejką. Jak podeszłam do tej taśmy z bagażami to jakoś tak się odwróciłam i przy jednym słupie siedziała host mama z host siostrą. No to im pomachałam, bo nie były pewne czy ja to ja i podeszły. Dostałam powitalny uścisk i powiedziały, że reszta rodziny by też była, gdyby nie to że już o 6 musieli gdzieś jechać. A jak przyleciałam to była 1:30. Odebrałyśmy bagaż i poszłyśmy do samochodu. Pierwsze co poczułam po wyjściu z samolotu to buchnięcie tego gorącego powietrza. Host mama powiedziała, że akurat przyjechałam w czasie kiedy będą 3 najgorętsze dni (zajebiście). Droga do domu prowadziła przez the strip, czyli to miejsce co są te wszystkie kasyna, hotele i inne atrakcje. Niestety nie robiłam zdjęć, bo miałam słabą baterię, ale możecie wierzyć na słowo, że to wyglądało pięknie. Widziałam the Caesar’s palace (jak ktoś oglądał Kac Vegas to oni tam byli) i inne bardzo oświetlone miejsca. Kiedyś się tam wybierzemy to na pewno porobię jakieś fotki.
Jak dotarłyśmy do domu to pokazały mi gdzie jest łazienka i powiedziały, że mogę używać ich kosmetyków, jeśli chcę. Dały mi ręcznik i wodę do picia, bo głodna nawet nie byłam. Robbi poszła spać a ja poszłam się szybko umyć. Jak wróciłam do pokoju to już spała, więc cicho się położyłam (była 3 w nocy). Obudziłam się o 6:30, niby wyspana, ale to pewnie przez jet lag czy coś. Bo na przykład teraz jest 20, jak to piszę, a mi się strasznie chce spać. Rano była mała zmiana planów, bo początkowo do szkoły miałyśmy jechać na 10, ale okazało się że musimy tam być już o 7:30. Więc zjadłyśmy na szybko śniadanie (płatki z mlekiem). Boże, te płatki to dla mnie niebo w gębie!! Nazywają się lucky charms i są po prostu mniaaamm.
W domu temperatura jest przyjemna, a na polu jest gorąco w dzień, ale to jest inny typ gorąca w porównaniu do tego polskiego. Ten polski to raczej taki, w którym się po prostu pocicie nic nie robiąc a tutaj jest jakoś przyjemnie ciepło. Może dlatego, że ogólnie te tereny to pustynia.
W szkole na początku dostałam koszulkę i poszłyśmy mnie zarejestrować. Potem pojechałam z host mamą do sklepu ,,wszystko za 99c’’ i kupiłyśmy loofah - tak nazywają gąbkę do mycia :D i ręczniki i maseczki do twarzy. W tym sklepie nawet mają już stroje na halloween.
Potem poszłyśmy do ich sieci telefonicznej i się okazało, że będę musiała kupić nowy telefon bo w moim nie będzie działać karta, ale spokojnie. Później w ciągu dnia pojechałyśmy do AT&T i tam powiedzieli, że zadziała. Więc mam kartę za 40$ miesięcznie, 8GB netu, także fajnie.
Potem pojechałyśmy do del taco po jedzenie dla Robbi (dla siebie nie kupowałyśmy bo jechaliśmy potem na obiad w specjalne miejsce).
W domu temperatura jest przyjemna, a na polu jest gorąco w dzień, ale to jest inny typ gorąca w porównaniu do tego polskiego. Ten polski to raczej taki, w którym się po prostu pocicie nic nie robiąc a tutaj jest jakoś przyjemnie ciepło. Może dlatego, że ogólnie te tereny to pustynia.
W szkole na początku dostałam koszulkę i poszłyśmy mnie zarejestrować. Potem pojechałam z host mamą do sklepu ,,wszystko za 99c’’ i kupiłyśmy loofah - tak nazywają gąbkę do mycia :D i ręczniki i maseczki do twarzy. W tym sklepie nawet mają już stroje na halloween.
Potem poszłyśmy do ich sieci telefonicznej i się okazało, że będę musiała kupić nowy telefon bo w moim nie będzie działać karta, ale spokojnie. Później w ciągu dnia pojechałyśmy do AT&T i tam powiedzieli, że zadziała. Więc mam kartę za 40$ miesięcznie, 8GB netu, także fajnie.
Potem pojechałyśmy do del taco po jedzenie dla Robbi (dla siebie nie kupowałyśmy bo jechaliśmy potem na obiad w specjalne miejsce).
Następnie z powrotem do szkoły, gdzie było już sporo ludzi na BBQ.
Najpierw poszłyśmy na salę gimnastyczną.
Tam jakieś występy i przemówienia.
Potem spotkałyśmy się z Robbi i ona się mnie spytała, czy chciałabym być w student council (samorząd szkolny), bo podobno nauczycielka, która stoi na jego czele kazała mi to zaproponować, kiedy się dowiedziała, że jestem z Polski na wymianie :D. Oczywiście się zgodziłam, co oznacza, że będę czasem zostawać po lekcjach przygotowując różne rzeczy itp. Dzięki temu poznam też trochę ludzi i na pewno będzie to dobrze wyglądało w podaniu na studia :D. Potem wróciłyśmy z host mamą do domu i poznałam host tatę, drugą host siostrę, jej znajomych i host brata. Pojechaliśmy do miejsca co się nazywa Feast Buffet i tam raz płacisz i jesz ile chcesz. Są kuchnie: amerykańska, włosa i azjatycka. Jest tam też kasyno, podobno odwiedzane przez lokalnych, nie przez turystów, ze względu na to, że bardzo długo już istnieje.
Wzięłam sobie dwa kawałki pizzy. W porównaniu do polskiej to ta wypadła gorzej, bo była bardziej słona, ale ogólnie nawet dobra. Siedziałam obok host taty to trochę z nim porozmawiałam. Zdziwiło go to, że tyle płacimy za prawo jazdy, podczas gdy ich to kosztuje z 50$ i że musimy mieć kurs z kimś. Oni muszą jeździć 6 miesięcy, ileś godzin, które sami notują w zeszycie, a potem rodzic podpisuje, że to prawda, że tyle jeździli. Podobno niektórzy oszukują z tym, ale co zrobisz.
Spytałam, czy zna jakiś stereotyp o Polakach to powiedział, że mówią, że jesteśmy głupi :D powiedziałam, że mówimy to samo o nich XD. Ahaaa oni jedzą bardzo dużo, ja ciebie, nie mogę jak na to patrzę, gdzie oni to mieszczą? :D
Potem wróciliśmy do domu, chwila odpoczynku i z host mamą pojechałyśmy odebrać Robbi ze szkoły. Jak wracałyśmy to ona prowadziła. Porobiłam zdjęcia okolicy. Myślę, że opis szkoły i dzisiejszego dnia zostawię do kolejnego posta bo ten wyjdzie zdecydowanie za długi, a też nie chce mi się już pisać, bo zmęczona jestem. To zostawiam was z fotkami. Niektóre są rozmazane, bo jechałyśmy autem.
To widoczek z okna Robbi.
P.S. sorki że czcionka jest inna, ale pisałam nie na blogu.
Co do ludzi z PL, to w sumie nie zauważyłam, bo lot do Monachium był krótki, a z Monachium pewnie nie leciało ich wielu dalej. Powietrze w US jest bardziej suche niż w PL, dlatego człowiek tak się nie poci :D Widoki mamy podobne, masz rację ❤️ Świetnie, że się zaaklimatyzowałaś, powodzenia!
OdpowiedzUsuńDzięki i nawzajem 💖 dobrze że nie doświadczyłaś tego głupiego zachowania xD
UsuńTak się ciesze, że już jesteś na miejscu! Fajnie było też poczytać o lotnisku, bo za 6 dni to czeka mnie haha. Musiałaś wyjmować laptop z podręcznej na bramkach?
OdpowiedzUsuńTak, musiałam a w Newarku nawet się buty ściągało haha. Jak masz jakieś pytania o te loty czy cokolwiek to pisz a ja się postaram odpisać w jakiejś wolnej chwili :D
UsuńŚwietnie ze już się zaklimatyzowalas i w ogole! Kurcze ta karta na telefon jest droga, a co jeszcze tam masz po za intenernetem? Widoki masz prześliczne, czekam koniecznie na wiecej zdjęć❤️❤️
OdpowiedzUsuńHm właśnie nie wiem co jest poza tym bo on mnie najbardziej interesował, ale postaram się to obczaić i dam znać :)
UsuńJa miałam to szczęście, że z polakami leciałam tylko z Warszawy do Amsterdamu, więc krótko. Ale i tak np. panowie za mną zaczęli wyzywać pilota bo startował w burze, a ja byłam jak ???¿¿¿ czy oni wiedzą, że to średnio od niego zależy. Współczuje Ci tego opóźnienia na lotnisku + ahh ta fala gorąca <3 Ja osobiście nienawidze tych płatków, są dla mnie za słodkie haha
OdpowiedzUsuńCo za ludzie, masakra. Haha a dla mnie idealne :D
UsuńTwój placement jest genialny! Rodzina wydaje się sympatyczna. Las Vegas to takie super miejsce. Właśnie po filmie Kac Vegas mi się spodobało. Już się nie mogę doczekać jak dodasz wiecej zdjęć z tego interesującego miasta. Super, że już się tak angażujesz w sprawy szkoły. Pozdrawiam ♡
OdpowiedzUsuńStaram się we wszystko angażować żeby wykorzystać na maksa ten czas :D niedługo dodam fotki szkoły a miasta to jak się wybierzemy na ten strip albo gdziekolwiek indziej, może przejdę się po okolicy :D również pozdrawiam 💖
UsuńOk nawet wtedy nie doszłam do czytania o tych płatkach, ale dosłownie 5sekund wcześniej zobaczyłam och zdjęcie. XDD Nwm czy są za słodkie czy nie, ale wiem, że kojarzą mi się z "Glee" bo tam był właśnie gościu z wymiany z Irlandii i mieszkał u jednej z głównych bohaterek (co niby najwyższy wynik na egziamnaich miała, mimo, że raz klasy nie zdała, ale no ogólnie jej inteligencja to połączenie naukowca i 5 latki z wymyślonym własnym językiem XD) i ogólnie ona myślała, że skoro jest z Irlandii to jest skrzatem i spełnia życzenia, więc kazała mu wyczarować te chrupki, ale żeby w opakowaniu był ich tylko jeden kolor czy coś. I on udawał tego skrzata i na każdej przerwie w klasie grzebał w tym opakowaniu. XDD
OdpowiedzUsuńAle wracając do postu...meeegaa #TeamDługiePosty XD Twoja rodzinka wydaje się super miła, to fajnie.
Ja pod względem "towarzyszy lotu" pewnie będę miała podczas swojego lotu bezprzesiadkowego tak samo dużo szanse na chamskich Polaków jak i miłych Amerykanów wracających do domu. Oby zawyżyła to 2 grupa, bo nwm jak wytrzymam prawie 10h z tymi pierwszymi. XD
Czekam na kolejny post z pierwszego dnia w szkole czy coś. XD
Akurat chcę oglądnąć ten serial, to fajnie, że o nim mówisz :D do szkoły idę w poniedziałek, teraz byłam przygotowywać różne rzeczy, o których zaraz napiszę xD powodzenia jeśli będziesz miała chamskich Polaków xD
Usuń