Heloł wszystkim!
Dzisiaj mija równy miesiąc od mojego przyjazdu do Las Vegas i stwierdziłam, że to dobra okazja na posta. Szczerze nie czuję, że tyle już minęło i boję się, że cały wyjazd mi tak zleci :c. Jak na razie bardzo mi się tutaj podoba i wymiana to była chyba jedna z najlepszych decyzji, jakie mogłam podjąć. Jak czytam co teraz się dzieje na moim profilu w liceum to tak się cieszę, że mnie tam nie ma. Naprawdę, po tych kilku tygodniach w szkole tutaj nie wyobrażam sobie, jak ja tyle wytrzymałam w polskiej szkole. Może to ze mną jest coś nie tak, ale ja szkoły nigdy nie lubiłam, a teraz po raz pierwszy nie narzekam na nią codziennie. W sumie jak na razie w ogóle na nią nie narzekałam.
A na rocznicę zdecydowałam się opisać różnice między polską szkołą, a amerykańską. Na początku chcę zaznaczyć, że to będzie z mojego punktu widzenia, bo u każdego może być inaczej.
1. Początek roku szkolnego
W Polsce wszystkie szkoły zaczynają się jednego dnia, a tutaj każde hrabstwo rządzi się swoimi prawami, więc bez względu na to, że szkoły są w jednym mieście, mogą zaczynać się i kończyć w inne dni.
Do tego punktu chciałam też dodać pierwszy dzień szkoły. Nikt tutaj nie przychodzi formalnie ubrany, tylko od razu na lekcje. Większość osób wtedy miała takie małe torby pewnie tylko z jednym ołówkiem i zeszytem, ale jakby każdy już chodzi do swoich sal bez jakiegoś uroczystego rozpoczęcia.
2. Godziny lekcji
Tak jak u nas lekcje trwają wszędzie 45 minut, tak tutaj wszędzie jest inaczej i wszystko zależy od szkoły i ilości lekcji, które ma się na dzień. Dla mnie to jest trochę śmieszne, że lekcja trwa raz 53 minuty, a raz 58, tak jakby nie mogli dać do równych godzin, no ale może ma to jakiś wyższy, nieznany mi cel. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam ile będą trwały moje lekcje tutaj to się trochę przeraziłam, bo ja w Polsce umierałam już po 10 min, a co dopiero przetrwać prawie godzinę... Oczywiście niepotrzebnie się bałam, bo tutaj lekcja mimo, że dłuższa to mija dużo szybciej i jeszcze nie było w przeciągu tych 3 tygodni takiej lekcji, na której umierałabym z nudów i patrzyła ciągle ile zostało do końca. Naprawdę, przez to że lekcje nie są sztywne aż chce się na nich być.
3. Wybór przedmiotów
To jest chyba coś, o czym każdy marzył. Uczyć się czegoś co cię interesuje i mieć po prostu prawdziwy wybór. Oczywiście są te obowiązkowe przedmioty, jak angielski, jeden przedmiot z Science, Social Studies i matma, ale poza tym zostaje ci kilka wolnych miejsc na przedmioty, których po prostu chcesz się uczyć. Jesteś dobry z chemii, ale biologii nie lubisz? Tutaj nie ma z tym problemu. Nie trzeba się decydować na oba na raz, jak u nas. A wiecie co jest jeszcze piękniejsze dla ludzi co tutaj mieszkają? Jeśli uczą się czegoś, co będą studiować to nawet dostają za to kredyty do uczelni, czyli tak jakby są nagradzani za naukę, czegoś co ich interesuje.
4. Nauczyciele
Relacja nauczyciel - uczeń jest taka, jaką można zobaczyć na filmach. Nie ma tego dystansu i naprawdę można normalnie z nimi pogadać. Mam wielkie szczęście, że lubię wszystkich swoich nauczycieli, bo słyszałam, że w mojej szkole jest kilka niefajnych, ale nie wiem co dla nich znaczy niefajny, bo czasami to na co oni narzekają dla nas by było po prostu super. Na przykład ostatnio zapytałam moją nauczycielkę psychologii o aplikowanie do college'y i była bardzo pomocna i nawet zaproponowała, że napisze mi list polecający, a jak napiszę essay to może go sprawdzić i poprawić! Wspominałam, że miałam z nią lekcje może z 1,5 tygodnia? Nauczyciele tutaj naprawdę poświęcają się dla uczniów i ta relacja jest zupełnie inna. Ostatnio był ''open house'' czyli dni otwarte dla rodziców, żeby porozmawiali z nauczycielami i zwiedzili szkołę. Do moich nauczycieli poszli host dziadkowie i podobno nauczyciele mnie tam pochwalili, że mnie lubią i że widzą, że się dogaduję z innymi i cieszą się, że zadaję pytania jeśli jakieś mam :D. No nie powiem, ale było mi bardzo miło.
5. Co wolno robić na lekcjach
Ten punkt dotyczy czegoś co lubię w swojej szkole. Tutaj jest po prostu więcej luzu. Na każdej lekcji można używać telefonu, słuchać muzyki i nikomu to nie przeszkadza. Przez pierwszy tydzień chowałam telefon do plecaka, bo miałam dziwne przeczucie, że zaraz ktoś się czepi co ja robię z telefonem na lekcji, ale po obserwacjach innych ludzi ostatecznie się przemogłam i teraz to już po prostu rutyna. Nawet już mam obcykane, na której lekcji go ładuję :D. Można pomyśleć, że to trochę głupie bo niektórzy ludzie nie będą słuchać co się dzieje na lekcji, ale cóż, to po prostu ich wolna wola, że będą siedzieć rok dłużej w szkole. Według mnie to jest dużo lepsze, bo nie traci się czasu na upominanie ich i nauczyciel może dotrzeć do osób, którym zależy się coś nauczyć i wydaje mi się, że dla niego też to jest lepsze rozwiązanie. Po prostu nikt nikogo nie zmusza - nie to nie - twoje życie, twoje oceny. Dzisiaj miałam test z historii i nawet dwa razy odblokowałam telefon, żeby zobaczyć powiadomienie - nauczyciel nawet nic nie powiedział, a przecież mogłam szukać odpowiedzi.
6. Testy, oceny, zadania domowe, pytanie
Jak na razie nie miałam ani jednego trudnego testu. W przeciągu 3 tygodni uczyłam się tylko 2 razy - słówka na psychologię. Zadanie miałam raz, tylko dlatego, że nie zdążyłam zrobić tego na lekcji. Nauczyciele powtarzają, że zdają sobie sprawę, że mamy też życie prywatne i chcą żeby to czas w szkole był na naukę, a po wyjściu z niej była chwila dla siebie. Jestem przez to dużo mniej zmęczona i wracam do domu bez myśli, że muszę zakuć kilka stron książki, bo jutro będzie mnie ktoś pytał. No właśnie, bo tutaj nikt nie pyta. I to jest jedna z największych zalet szkoły tutaj. Nawet kiedy nauczyciel zada pytanie to nigdy nie wyznaczy konkretnej osoby do odpowiedzi. Ten fakt sprawia, że w ogóle się nie stresuję, bo wiem że nie będę musiała iść na środek i przed wszystkimi odpowiadać w kompletnej ciszy. Co do testów to jak na razie miałam tylko takie abc i czasem coś trzeba było napisać. Bardziej tutaj liczy się to co da się zapamiętać i wyciągnąć na podstawie tekstu, niż nauka na pamięć. A co do ocen to jeśli tylko trochę się przyłożysz to możesz mieć same A, przynajmniej w mojej szkole. Fakt, że dostajesz je za prawie wszystko sprawia, że aż chce ci się to robić (na przykład mi matmę, której kiedyś nienawidziłam, a teraz mam już chyba 14 A, z czego jedno jest z testu :D). Jeśli musisz poprawić test to uczysz się tylko swoich złych odpowiedzi i wtedy tylko je poprawiasz i twoja ocena wzrośnie maksymalnie do 70%, ale przynajmniej się nie musisz uczyć wszystkiego od nowa.
7. Duch szkoły i różne wydarzenia
Szkoła trwała dopiero 3 tygodnie, a już miałam takie wydarzenia jak: senior luau, senior sunrise, spirit week i w tą sobotę homecoming dance. Było też już kilka meczy i różne warsztaty. Tutaj ciągle się coś dzieje, a u mnie szczególnie, bo bycie w samorządzie szkolnym sprawia, że jesteś bardzo zaangażowany w życie szkoły. Jest też dużo merchu szkolnego, typu koszulki, bluzy, etui na telefon, bidony itp. I ludzie to kupują i cieszą się, że należą do tej szkoły.
8. Ogłoszenia w szkole
Codziennie na drugiej lekcji oglądamy filmik z ogłoszeniami na dany dzień. Nagrywają go uczniowie, którzy się do tego zgłosili. Zawsze na końcu jest takie jakby motto szkoły i mówią: ,,Remember Spartans, C - stands for commitment, M - is for motivation, H - is for honor, and S - is for success. Today can be a great day if you choose to make it so, so make it so Spartans''. Te litery to skrót nazwy szkoły. Ogólnie niby nic takiego, ale fajnie to usłyszeć, szczególnie, że podkreśla to że jesteś częścią tej szkoły.
9. Ludzie lubią szkołę
Specjalnie o to pytałam wielu ludzi i na razie każdy mówił, że lubi tą szkołę. Kiedy im mówię, że u nas nie ma meczy footballu, ani cheerleaderek, ani homecoming to każdy się dziwi co to za szkoła XD
10. Lunch
Tego chyba nie muszę szczególnie opisywać. Po prostu jest ta dłuższa przerwa, u mnie 30 minut, na zjedzenie lunchu i pogadanie z ludźmi. W piątki zawsze puszczają jakąś muzykę, więc jest fajnie.
11. Długość dnia i ogólne odczucia
Nie wiem dlaczego tak jest, ale po prostu tutaj dzień mi strasznie szybko leci. Zaczynam o 7, kończę o 13:16 i nie wiem kiedy to mija. Czuję, jakby się chodziło z lekcji na lekcję, żeby to załatwić i mieć z głowy (nie w złym sensie) i iść do domu. Może to dlatego, że nie ma długich przerw (są 5 minutowe), lub lekcje są w taki sposób prowadzone, że po prostu leci.
12. ID
W tym roku moja szkoła zdecydowała się na wprowadzenie obowiązku noszenia ID. Mi się to nawet podoba bo to zawsze coś innego, ale ludzie tutaj tego nie lubią, w sumie nie wiem czemu. Jak zapomnisz to wziąć to drukują ci naklejkę z twoim numerem i przyklejasz ją do koszulki.
13. Dojazd do szkoły
Podoba mi się to, że szkoła zapewnia autobusy, tak żeby każdy mógł dojechać za darmo. Niektórzy narzekają na te autobusy, ale mi się tam podobają, bo są czyste i przynajmniej zawsze mogę usiąść, a nie stać 40 min w ścisku w polskiej komunikacji miejskiej.
14. Brak zeszytów
Mam tylko jeden zeszyt, do angielskiego, w którym zapisałam może 4 strony od początku szkoły. Na innych lekcjach dostajemy kserówki i jak coś notujemny to po prostu są luki w zdaniach także praktycznie nie ma pisania.
Szczerze nic więcej nie przychodzi mi teraz do głowy. Podsumowując, na razie nie znalazłam minusów tej szkoły (nie że ją gloryfikuję, tylko naprawdę jest fajnie). Powodzenia dla wszystkich, którzy teraz zaczęli rok szkolny!
No u mnie jest zupelnie inaczej XD Tone w zadaniach domowych, a na matmie modle sie o to D XD a zeszytow nie nosze w ogole, moje naturalne sklonnosci do redukowania wagi mojego plecaka mi to odradzily. Na poczatku mialam 6 zeszytow, 3 folery i segregator, a teraz nie nosze w ogole zeszytow, mam segregator wielofunkcyjny (kazdy nauczyciel chcial miec osobny, ale csiii) i foldery na kserowki
OdpowiedzUsuńO widzisz, właśnie dlatego napisałam że to z mojej perspektywy bo jak widać u każdego jest inaczej. Kurde masakra z tą matmą u ciebi
UsuńWszystko co tutaj napisałaś to tak bardzo prawda haha wciąż nie mogę wyjść z podziwu jak działa tytaj relacja nauczyciel uczeń
OdpowiedzUsuńJa też, to jest super 😊
UsuńSuper post! Nic tylko pozazdrościć takiej szkoły. Cieszę się, że bardzo dobrze się tam odnajdujesz i ci się podoba. Ja dopiero zaczynam przygodę z polskim liceum, ale już mi się trochę nie podoba :( xd No, ale dziwne, że to już miesiąc, czas leci strasznie szybko. Do następnego posta! <3
OdpowiedzUsuńDzięki 😊💖 a na jakim profilu jesteś w liceum?
UsuńPrzeniosłam się z matfiza na matgeo po 3 dniach (jak widać jestem bardzo zdecydowanym człowiekiem). A Ty skończyłaś w Polsce 1 klasę na biolchemie tak? Jak tam wrażenia na tym profilu? Znaczy wiem, że pierwsza klasa to jeszcze nie to, ale trochę pewnie już się dowiedziałaś na temat tych rozszerzeń i trochę ich zaznałaś. 😎
UsuńU mnie w liceum było trochę inaczej bo z mieliśmy trochę więcej godzin biologii i chemii już w pierwszej klasie (w sensie jedną więcej niż normalnie) I w drugim semestrze zaczęliśmy rozszerzenie z którego zrobiliśmy prawie dwa działy w książce - wtedy już wiedziałam że tam nie wytrzymam XD zakuwanie kilku stron małego druczku na jedną lekcję, kartkówki z zadaniami z matur - ja dziękuję, nie moje klimaty XD wiem, że human miał luz a matgeo dopiero teraz zacznie rozszerzenie. Jaaaa po 3 dniach to faktycznie szybko haha :D powodzenia w każdym razie, ja, człowiek który tak bardzo nienawidzi szkoły dałam radę to każdy da :D
UsuńOo dziękuję. ♡ To super, że teraz będziesz starała się o GED i przynajmniej nie będziesz musiała się już tak męczyć w polskim liceum. Życzę wszystkiego dobrego i trzymam kciuki, żeby się udało, na pewno tak będzie. 😊❤
UsuńDzięki, też na to liczę 😊💖
UsuńU mnie jest podobnie, też nie zadają za wiele do domu, a do szkoły to ja po prostu uwielbiam tutaj chodzić. Te wszystkie wydarzenia, super nauczyciele i mega ciekawe przedmioty, no więcej chyba pisać nie muszę ;)
OdpowiedzUsuńNie, nie musisz nic więcej pisać, to jest po prostu piękne :')
UsuńU mnie generealnie jest bardzo podobnie, ale różni się kilka punktów, np ten o tym, że ludzie lubią szkołę. Może to osoby, które poznałam ale chociaż czuć tego ducha szkoły i tak dalej to jednak każdy mówi, że jej nie lubiXD Tak samo odnośnie zeszytów właściwie to tylko pani od matematyki chce zebyśmy je mieli, ale to chyba normalne, a wiekoszość osob u mnie ma segregatory i gdy zdarzy się, że trzeba coś napisac to mają po prostu w nich kartki:)
OdpowiedzUsuńO widzisz. Ja też noszę kartki tylko nie w segregatorze bo jest ciężki a w cienkich teczkach :)
Usuń