Post na dwa miesiące, trochę później niż powinien być, ale nie mam czasu na pisanie na razie. Tak więc dwa miesiące minęło 6 października i tak jak w przypadku miesiąca nie wiem kiedy to mija.
Niedawno polecieliśmy do Vermont odwiedzić starszą host siostrę w college'u. Było fajnie, tylko zimno i przez te 4 dni tęskniłam za ciepełkiem w LV, a pamiętam jak przed przyjazdem się stresowałam, że będzie tak gorąco, że nie wytrzymam. Teraz nie wyobrażam sobie nie mieszkać w takim ciepełku. Co do Vermont to jest taki mały stan i nie za bardzo jest tam co robić. Miasto, które jest jego stolicą obeszliśmy jednego dnia w coś ponad godzinę... Żeby dostać się z jednego miejsca do drugiego trzeba jechać godzinę. Tak więc żeby pojechać gdzieś na śniadanie schodziło nam godzinę i potem z powrotem tyle samo i dodatkowa godzina żeby dojechać do tego college'u. Budynki są takie typowo staro-amerykańskie i domy są bardzo oddalone od siebie. Vermont odwiedzimy ponownie w maju, na graduation host siostry.
Tutaj mieszkaliśmy przez te 4 dni i była taka mgła
A to taka prezentacja w tym college'u przed meczem footballu
Jeszcze tak co do lotu tam to w pierwszym za nami siedziały cztery Polki! Jaki ten świat mały... Jak usłyszałam, że mówią po polsku to powiedziałam, że ja też z Polski, a one że ''ooo a my tu tak sklinałyśmy, a ktoś nas rozumie'' :D. Podczas lotu w pewnym momencie były bardzo mocne turbulencje i nawet moja host siostra złapała mnie za rękę i nie powiem, ale też się trochę stresowałam. Jedna z tych Polek zaczęła płakać i host tata, który siedział chyba prawie 10 siedzeń do przodu ją słyszał xD. Potem jeszcze płakała przy lądowaniu.
Niedawno też byliśmy zobaczyć część the strip, co jest śmieszne biorąc pod uwagę, że jestem już tutaj dwa miesiące, a byłam tam tylko raz na przedstawieniu i kilka razy przejazdem. Moja host rodzina ma naprawdę napięty grafik i wszędzie mnie ze sobą zabierają, więc i ja mam napięty grafik. Nie narzekam, bo to najczęściej fajne zajęcia i miejsca, tylko czasem jestem już trochę zmęczona bo nie jestem przyzwyczajona do takiego życia. Z drugiej strony dzięki temu mogę z tej wymiany na maksa korzystać bo ciągle doświadczam coś nowego, odwiedzam różne miejsca, których bym nie zobaczyła gdyby tylko siedzieli w domu. W każdym razie wracając do the strip to mieli rację, kiedy mówili, że można tam spotkać specyficzne osoby. Ludzi jest dużo i niektórzy są faktycznie dziwni, bo prawdopodobnie naćpani xD. Ale ogólnie podoba mi się tam, szczególnie wieczorem, bo czuć że to miasto wtedy żyje i jakaś taka fajna atmosfera jest.
A to takie coś, nawet nie wiem jak to nazwać, ale fajnie to wyglądało.
To taki krótszy post i miałam napisać o szkole i życiu tutaj, ale stwierdziłam, że o tym napiszę w kolejnym, bo właśnie skończył się pierwszy kwartał, więc dodam też coś o ocenach. Teraz najwięcej czasu zajmuje mi przygotowanie do act, który zdaję już niedługo (27 października). Tak więc codziennie po szkole poświęcam na to kilka godzin, tyle ile mogę dopóki gdzieś nie wychodzimy. Mam to najdroższe płatne przygotowanie online, dzięki temu, że użyłam kodu który dał mi counselor, także mam nadzieję, że to coś pomoże.
Ja uwielbiam wręcz widoki z samolotu więc fajnie, że tyle ich dodałaś, życzę powodzenia z powrotem do polski z LV, bo mogę cię zapewnić, ze tam juz tak cieplutko nie będzie haha
OdpowiedzUsuńHaha ciężko się będzie przestawić niestety :(
Usuń