wtorek, 18 czerwca 2019

What happens in Vegas, stays in Vegas

Do Vegas przyjechałam z mottem ''What happens in Vegas, stays in Vegas'', ale po 10 miesiącach tutaj okazało się, że jednak nie mogę się z nim zgodzić. Może nie tyle co nie zgodzić, a żyć według niego (jeśli to ma jakikolwiek sens). Wszystkie przeżycia i znajomości zabieram teraz daleko poza granice Vegas.

W każdym razie, może coś o ostatnich dniach szkoły. W przedostatni piątek był senior day, czyli osoby z ostatniej klasy przychodziły nie na lekcje, a na taki wolny dzień podczas którego były różne gry, talent show, slide show ze zdjęciami i grad walk czyli przejście po korytarzach szkoły w caps and gowns. To było szczerze super uczucie i super dzień :D.

W poniedziałek był normalny dzień i tylko na 5 i 6 lekcji miałam finals. We wtorek miałam tylko finals 1 i 2 lekcja, a w środę 3 i 4. W czwartek seniors mieli practice do graduation ceremony, ale ja nie musiałam iść bo nie będę na tej ceremonii. Mogłabym być, ale nie mogłabym z nimi wyjść na scenę żeby odebrać świadectwo, tylko bym na tej scenie siedziała i ogłosiliby, że jestem z wymiany. Moja reakcja jak mi to powiedzieli to było proste ''hell nah'' i podziękowałam XD. Tak więc środa była moim ostatnim dniem szkoły. W ten dzień zadzwoniłam do mamy, żeby z nią porozmawiać i szczerze, jeszcze nigdy tak nie płakałam z powodu zakończenia szkoły. Jeszcze nigdy nie czułam się tak dobrze chodząc do szkoły. Gdybym mogła to bym do niej poszła jeszcze raz, a później może jeszcze jeden. Te słowa padają od osoby, która każdego dnia w Polsce mówiła do siebie rano ''kurwa jak ja nienawidzę tej budy''. Szkoła tutaj a tam to niebo a ziemia. Szczerze.

W ostatnie dni spotkałam się z koleżankami, a tak poza tym to chillowałam z hostami. W przedostatni dzień pojechaliśmy na the strip to takiej restauracji Peppermill na obiad, a później pochodziliśmy po the strip i zrobiliśmy zdjęcia przy słynnym znaku. Mieliśmy zrobić taki tour po the strip już dawno temu, ale to jest bardzo dużo chodzenia a moja host mama się rozchorowała w grudniu, a ona była zawsze tą osobą, która wiedziała gdzie iść i co pokazywać. Także w ten przedostatni dzień poszliśmy tylko w kilka miejsc na tyle ile miała siły i wróciliśmy do domu :)











W dzień wylotu przyjechała do mnie Adriana i pojechała z nami na lotnisko. Napisałyśmy sobie na bucie datę naszej pierwszej 'date' jak razem wyszłyśmy do Chili's.



Na lotnisku dałam hostom list (bo dzień wcześniej dałam im koszulki best host mom i best host dad i taki obrazek która Dina mi pomogła zrobić, na którym narysowałyśmy Nevadę i Polskę i napisałyśmy 'Distance means so little when family means so much'). Oba prezenty bardzo im się podobały, a koszulki założyli na lotnisku :) Myślałam że będę płakać bo widziałam jak host mama już prawie zaczynała ale szybko odeszłam i płakałam stojąc w kolejce do przejścia przez bramki. Kilka dni wcześniej kiedy byłam po raz ostatni w naszym kościele to tam mnie pastor pożegnała i powiedziała, że tam mam rodzinę i żebym o tym pamiętała i w ogóle wtedy się też rozpłakałam. Mieliśmy też bbq po graduation i wtedy moja host mama zrobiła taką prezentacje z naszymi zdjęciami i puściła na tv na polu dla gości i jak to ogłaszała to powiedziała że jestem amazing i już prawie zaczęła płakać że wyjeżdżam :')

Z Las Vegas wyleciałam do New York na 10 dni żeby pozwiedzać z mamą. Zatrzymałyśmy się u babci mojej koleżanki Buruk bo ona też do niej przyjechała z nami.

Wymiana była najlepszą decyzją w moim życiu, serio. To prawda co mówią, że się na niej zmienia i dorasta. Upewniła mnie ona o swojej decyzji co do studiów w USA i na pewno też trochę to ułatwiła. Jeśli macie szansę wyjechać, to proszę, korzystajcie, bo to jest tak niezwykłe doświadczenie, którego nic inne wam nie zastąpi.

Teraz wyjeżdżam z Vegas ze słowami piosenki, ''Home means Nevada''.



P.S. To jeszcze nie jest ostatni post, jeszcze będzie jeden o studiach.

2 komentarze:

  1. Coś się kończy, coś się zaczyna. You know what I mean :D Ty jeszcze zwiedzasz, a ja już w Polsce. Chciałabym zobaczyć kiedyś NY, tzn zwiedzić bo widzieć widziałam, bo miałam teraz przesiadkę na JFK :D Mam podobne odczucia co do wymiany, jak Ty :) Miłego pobytu w NY!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będziesz miała okazję to na pewno pojedź i pozwiedzaj bo warto :)

      Usuń